niedziela, 13 marca 2016

Matka z córką w szpitalu.

Nie będzie smutno i patetycznie, nie bójcie się :) Jesteśmy przywyknięte, a miejsce, gdzie się relaksujemy jest mega przyjazne matce i pacholęciu.
No, jest jeden minus- obiady, ale to nie wina szpitala, tylko firmy cateringowej, która panoszy się w całej Polsce, nawet w szkole moich dzieci, o zgrozo! Nie jestem wybredna, po dzieciach zjadam resztki, a w szpitalach całe obiady, bo córka ma wysublimowany apetyt (dzisiaj muszę gnać po jakiś dobry makaron najlepiej ze szpinakiem ofcourse!). No, nie jestem wybredna jak nadmieniłam, ale piątkowy obiad nawet we mnie spowodował ciarki na plecach. Zupa jak zwykle posiada smak tylko w nazwie, bo zawsze smakuje tak samo. Za to drugie było przebojem, żałuję, że zdjęcia nie zrobiłam, teraz zawsze w pogotowiu będę miała telefon, żeby upamiętnić te niezapomniane wrażenia estetyczne. Otóż: ziemniaki tłuczone pastewne, rozgotowana marchewka na ciepło, jajo na twardo zbyt długo gotowane, bo już siniejące, w sosie TADAM musztardowym!!!
Nic dodać, nic ująć- dajcie upust swej wyobraźni, warto!
Nie jestem zwykłą matką zwykłego chorego dziecka.
Po pierwsze: dziecko jest niezwykłe, gdyż czasami tęskni za tym miejscem (!), ma chwile słabości, ale znacznie częściej do zabiegowego wchodzi z uśmiechem- serio!
Po drugie: matka jest niezwykła, gdyż nie rozpieszcza, choć przytula, każe lekcje przepisywać i lekturę czytać, ale też na lenia pozwala czasami!
Inne matki patrzą dziwnie, jestem przyzwyczajona, od pierwszej klasy SP i pobytów w szpitalu tak patrzą, bo jestem wymagająca i pilnuję, żeby nie miała zaległości. Pomyślicie, że to normalne, że tak każda z Was by postępowała. Teoria swoje, praktyka swoje.
Po wielu latach bujania się po polskich szpitalach, wiem, że nie można zatracić się, trzeba w miarę normalnie funkcjonować, traktować chore dziecko na równi z innymi, zdrowymi dziećmi wychowując, każąc, nagradzając. Oczywiście zdaję sobie sprawę z pewnych ograniczeń, ale na tyle na ile mogę, to wymagam. I wiecie co, dzięki temu córka jest wytrwała, odważna, uśmiechnięta, choć pewnie wolałaby na youtubie posiedzieć niż nad gegrą, czy fizą. Jak ja ją dobrze rozumiem...

Jestem dumną matką, kiedy widzę moje dzieci. Czuję, że wykonałam kawał dobrej roboty. Każda, choć charakterna, to mądra, myśląca, rozwijająca talenty młoda osoba.

No, to lecę po ten makaron!