piątek, 9 października 2015

Nasza rzeczywistość.

Nie wygrałabym rankingu na matkę roku, niestety. Nikt nie dał mi lekcji jak wychowywać to ustrojstwo. No i wczoraj przeżyłam (kolejną!!!) porażkę wychowawczą. Nic nie zapowiadało armagedonu, każdy pochłonięty (no właśnie) swoimi sprawami, ja w kompie, jedna na dworze z kotami, druga przy lekcjach, trzecia przy telefonie, ojca nie ma. Ta od telefonu nagle w płacz! Wrzask! Wchodzę do pokoju, a dziewczę me ryczy do jakiejś apki w telefonie: Nie nawidzę Cię, słyszysz!!! Jak mogłaś mi to zrobić!!! i ryczy rzewnymi łzami...Pytam, co jest? Co się stało? No, zobacz mamo, jakie zdjęcie moja przyjaciółka dodała na fejsa?!?! Jak ona mogła? Wydygana, spoglądam w telefon, a tam: moja córka na NORMALNEJ fotce. Zwyczajnie. Czarno- biała fota. Zgłupiałam...aaaaaa...bez tego durnowatego dzióbka, o to chodzi, chyba?!
Umysł mój matczyny wziął się do roboty. Długo to nie trwało.
Mówię do jednej z trzech: Słuchaj, przesadziłaś. To nie jest powód, żeby wrzeszczeć do telefonu o swojej nienawiści do nomen omen przyjaciółki. I tu znak czasów, których nie ogarniam: wrzeszczy się do jakiejś aplikacji w telefonie, a osoba obwrzeszczana odsłuchuje to tak, jak my odczytujemy smsa. Może wy ogarniacie, ja nie i chyba nawet nie chcę.
Po jakimś czasie zrozumiała (chyba) i przeprosiła koleżankę.
Zabrałam telefon oczywiście, zakazałam korzystania z kompa.
DETOKS.

Rano telefon oddałam dla własnej wygody, bo podjeżdżam pod szkołę i dzwonię mówiąc: jestem! Na szczęście w szkole korzystać nie może, więc i wilk syty i owca cała :)

Jak oddałam, to nastąpił odczyt danych z onego i mówi do mnie uzależniona: wiesz, co mi obwrzeszczana przyjaciółka napisała? No co? Że już nie jestem jej najlepszą przyjaciółką, tylko nr 2.

Mówiłam, że matką roku nie jestem. Mówię: Bardzo dobrze, też bym tak postąpiła, gdyby na mnie ktoś tak nawrzeszczał, może zrozumiesz, że tak się nie robi. Przemyśl 100x nim kogoś obrazisz!!! A, no i przestań gwiazdorzyć w szkole. The end.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz